~*~
Przespałam całą noc i cały dzień. Takiego snu potrzebowałam, ułożyłam włosy by w miarę wyglądały, założyłam na siebie białą koszulkę i czarne legginsy. Wyszłam na zewnątrz, rozmyślałam nad tym co się działo, udało nam się uratować Harrego, jestem bardzo z tego powodu szczęśliwa,ale jego uczucia pozostały te same.
- Ładny dzisiaj wieczór, prawda?!
- Taa, chyba tak - Spojrzałam się na niego.
- Chłopaki mi wszystko powiedzieli,dziękuje.
- Nie ma problemu - Spojrzałam w jego zielone oczy.
- Po co to wszystko robiłaś?
- Co? - Przez moment nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Siedziałaś ze mną, mimo że nie chciałem i obmyślałaś plan i różne tego typu rzeczy.
- Powiedzmy że...Trzeba sobie pomagać! - Powiedziałam i odeszłam.
- Tylko tyle ?! - Zapytał.
Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam się na niego.
- Nie,pomogłam ci bo mi zależy na tobie,a ty...sam nie wiesz czego chcesz i mi nie ufasz,a chcę żebyś też mi zaufał- Powiedziałam wzdychając.
Nic się nie odezwał, tylko patrzył się na mnie.
- Dlaczego myślisz że ci nie ufam?
Spojrzałam na niego,dlaczego zadał mi to pytanie?
- Znak, podejrzewasz mnie o coś...
- Ahh...Byłem pewien,że jesteś też jedną z nich,ale jesteś za słaba.
- Robiliście narady czy jestem z tych Lahey,aż zobaczyłeś mój znak...musiałeś zobaczyć by uwierzyć.
- Dziwisz się?!Mieliśmy spokój od nich...do czasu aż zjawiłaś się ty!
- Mogłeś mnie nie przemieniać!
- Mogłem,ale zrobiłem to.
- Więc,przestań mieć do mnie wieczne pretensje!
- Przygotuj się na zajęcia,muszę iść,do jutra. - Odszedł.
Stara rzeczywistość powróciła.
Naszykowałam się na zajęcia,spakowałam wszystkie książki i zeszyty. Pomyślałam że warto poprawić ten semestr,usiadłam na łóżku i wyjęłam historię,zapisywałam wszystko co było mi potrzebne. Nagle otworzyły się drzwi,spojrzałam w tamtą stronę,była to Nancy.
- Jutro pełnia.
- Co?!
- Jutro będziesz miała przemianę, musisz po lekcjach iść do...No wiesz.
- Wiem,Nancy coś jest nie tak.
- Co? - Usiadła na łóżku obok mnie.
- Mam straszne bóle brzucha,bywają nie znośne i nie przyjmuję zwierzęcej krwi,wcześnie była pełnia i nie było przemiany.
- Jak to możliwe ?!
- Nie wiem, postanowiłam ci o tym powiedzieć.
- Spróbuje się czegoś dowiedzieć.
- Jasne,dziękuje - Chwyciłam ją za rękę.
- Nie ma problemu,pamiętasz o tym balu?
- Nie był w końcu zorganizowany.
- Będzie,Harry do nas wrócił może nie jego zachowanie,ale powiedzmy że wrócił i ty możesz z nami być.
- Kiedy będzie ?
- Za tydzień.
- Przyjdę - Posłałam jej lekki uśmiech.
- Muszę iść.
- W porządku.
- Do zobaczenia - Wyszła i zamknęła drzwi.
Wyszłam na balkon,wpatrywałam się w niebo i rozmyślałam nad przeszłością.Wspomnienie gdy się tutaj zjawił gdy napisałam ten liścik,gdy zjawił się żeby mnie przeprosić,zapach jego perfum,smak jego ust.Wszystko wróciło.Otarłam łzę i patrzyłam co się dzieję,ale tak naprawdę nic się nie działo, wsłuchałam się w szum wiatru.Mery wiecznie przebywała na zajęciach,szkoda że akurat wieczorami.
- Witaj - Usłyszałam znajomy głos.
- Prof.Zayn,co tutaj Pana sprowadza ?
- Bez "Profesor",ok ?! Przyszedłem do ciebie nie jako wykładowca.
- Ok,dlaczego nie zapukałeś ?
- Yhm,jesteśmy na balkonie.
- No tak,ok to co cię tutaj sprowadza ?
- Chciałem cię przeprosić.
- Po co,jutro Rada się dowie i po mnie,jakoś się z tym pogodziłam że to będzie mój sąd.
- Postanowiliśmy z resztą że nikt się nie dowie,uratowałaś Harrego.
- Tylko dlatego?! A co jakby się nie udało?! Wsypalibyście mnie?!
- Nie,byłaś normalna i nie dawałaś po sobie poznać,broniłaś się jak tylko mogłaś,trzeba dopilnować by nikt się nie dowiedział,to nasz sekret.
- Dziękuje,dlaczego teraz to dostrzegacie ?!
- Nie wiem - Powiedział ze skruchą w głosie.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi że to Harry mnie przemienił,byłeś przy tym.
- Skąd...Skąd to wiesz ?- Spojrzał na mnie zdziwiony lub bardziej wystraszony.
- Harry się przyznał gdy był umierający,ale jeszcze trochę rozmowny,gdy Alzena prowadziła to całe zaklęcie,jak to dziwnie brzmi...Kazała nam połączyć dłonie,które były umazane krwią bo jak wiesz musieliśmy jej dać krew. Widziałam to.
- Co?! - Zmarszczył brwi.
- Przemianę,całe to zdarzenie.
- No tak...My nic nikomu nie powiemy o tobie,ale ty nie powiesz nic o nas.
- W porządku,tak możemy się umówić.
Panowała minuta ciszy,każdy był zatopiony w swoich myślach.
- Jakie to wszystko jest dziwne,wiedźmy,zaklęcia,hybrydy,wilki i wampiry,myślałam że przywykłam do tego dziwnego świata,ale jednak nie do końca.Jakie w życiu bywają dziwne rzeczy.
- To prawda to jest jak w jakiejś książce,filmie czy w innych pierdołach,a teraz wybacz muszę iść.
- Już?
- Obowiązki nauczyciela.
- Jak się czuje Harry,oprócz tego że jest znowu...taki jaki jest?
- Dobrze, tylko podreperować jego myślenie i tego typu rzeczy i będzie już świetnie.
- No tak.
- Do zobaczenia na zajęciach,Alex.
- Do zobaczenia.
Weszłam do pokoju,wyjęłam książkę od techniki polowania,pierwsza lekcja "Łowiectwo". Trzeba się czegoś nauczyć.Po paru godzinach poczułam zmęczenie,chciałam położyć się spać,do czasu gdy usłyszałam jakieś kłótnie na korytarzu.
Wyszłam z pokoju,zobaczyłam ojca który kłócił się z Nancy.
- Tata?
- Alex!Co ty tutaj robisz?
- Jestem tutaj od dłuższego czasu,muszę nadrobić semestr i takie tam.
- Ale...Wcześniej...
- Wędrowniczka ze mnie tato,nadrobię semestr i wrócę. - Przytuliłam go.
- Obiecujesz?
Nie odpowiedziałam,sama nie wiem czy wrócę.
- Będziemy mieć tutaj teren pod obserwacją !
- Ale...- Mówiła Nancy.
- W porządku,tylko nikt nie ma prawa tutaj nikogo atakować,pamiętaj że to ich teren.
- W porządku - Powiedział.
- Mam tutaj dużo do nadrobienia.
- Tam też!
- Tam nie chodziłam do szkoły.
- No tak, Ashton cię szuka i się wścieka.
- Ashton...No tak...Porozmawiam z nim,jak się przygotuję,przekaż mu.
- Pewnie,trzymaj się - Pocałował mnie w czoło.
Nancy patrzyła na mnie zdziwiona,opowiedziałam jej całą historię w moim pokoju.
- Widziałam się też z mamą.
- To cudownie,jak było?
- Gdy ją zobaczyłam...Uświadomiłam sobie jak mi jej cholernie brakowało ale...
- Ale?
- Moja młodsza siostra, Lexie, jest w śpiączce i nawet nie mam jak się skontaktować ani nic.
- To straszne,od kiedy tam leży ?
- Od dłuższego czasu.
- Coś wymyślimy - Uśmiechnęła się.
- Naprawdę?
- Pewnie.
- Kochana jesteś - Przytuliłam ją.
Nancy wyszła z pokoju,poszłam do łazienki i umyłam zęby,przebrałam się i położyłam się do łóżka, patrzyłam się cały czas na balkon,miałam wrażenie że ktoś tam stoi ale nie chciałam już świrować, uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam się na drugi bok.Zasnęłam.
Obudziłam się dość wcześnie,ubrałam się i uczesałam,wzięłam torbę i wyszłam do stołówki, jeszcze nigdy nie czułam takiego głodu,było pusto więc pozwoliłam sobie na więcej niż dwie torebki. Poczułam przypływ nowej energii,byłam opanowana,nareszcie coś uspokoiło moje pragnienia. Poszłam na lekcję z Prof.Harrym.
Ostatnio lekcje organizował na zewnątrz,głosił swoją teorię,Beatris i jej koleżanki na początku rzuciły się na niego.
Ja oparłam się o mur szkoły i czekałam aż zacznie się lekcja.
- Idziemy na wzgórze!- Zarządził.
Nic się nie odzywałam,chciałam iść w samotności.
Po dziesięciu minutach dotarliśmy na miejsce,wszyscy usiedli na trawie i go słuchali,ja patrzyłam się na otoczenie,ale mimo wszystko wiedziałam co mówi.
- Alex?
- Słucham? - Spojrzałam się na niego,na całym ciele przeszły mnie dreszcze.
- Możesz nam zademonstrować jaki dać chwyt gdy wilk cię zaatakuje ?
- Dlaczego ja?
- Bo cię proszę.
- No tak dzisiaj lekcja samoobrony.- wstałam z miejsca i stanęłam obok Harrego i przez moment spojrzałam mu w oczy.
Spojrzałam się na resztę dziewczyn które czekały,aż coś powiem złego lub zrobię z siebie idiotkę, myślę że bardziej to drugie.
- Ok, jak wiemy wilki to są stworzenia nie obliczalne,czasami ciężko jest spodziewać jakiegokolwiek ruchu z ich strony,więc trzeba uważać.
Prof. Harry odwrócił się do mnie plecami więc postanowiłam wykorzystać tą sytuację na "demonstrację".
Rzuciłam się na niego,moje paznokcie wbiły się w jego szyję tak mocno że zaczęła lecieć mu krew, nogi miałam zaczepione na krzyż przy jego biodrach.
- Nie odwracaj się do wilka tyłem,rozszarpię cię na miejscu...Są to stworzenia o wiele większe od nas.
Był zaskoczony tym co zrobiłam,nie spodziewał się takiego ruchu z moje strony.
- My mamy doskonały słuch,usłyszymy wszystko z oddali nawet wielu kilometrów. Świetnie. Oni mają świetny węch,niestety łatwo jest im nam nas wytropić,tego Prof. Harry nam nie powiedział.
- Przepraszam że ci przerwę ale...Skąd ty tyle wiesz o wilkach ?! - Zapytał.
Cholera,co robić ? Panikowałam.
- Dużo czytam w wolnej chwili,a przy okazji...Przygody były, prawda ?
- Yhm,no tak.
- No więc właśnie,wilki mają słabe punkty a jakie, tego do końca nie wiemy - Skłamałam, mówiąc wszystko dokładnie wiedzieliby że coś jest nie tak
- Ale jedno miejsce znam i to jest to miejsce,odwróciłam Harrego i pokazałam im żebra, jest wiele metod by...- Opuściłam rękę,ocierając jego dłoń.
- Dziękujemy już, Alex.
- Szkoda, zapowiadało się nawet fajnie - Posłałam mu lekki uśmiech i usiadłam na miejsce.
Zaczął prowadzić swoją teorię.
Po zajęciach udałam się do swojego pokoju,dostaliśmy do zrobienia długie wypracowanie na historię "Wojna Secesyjna, naprawdę Louis, kocham cię!"
Otworzyłam swojego laptopa i podręcznik.
- Co robisz ? - Zapytała Mery wchodząc do pokoju.
- Wypracowanie na historię "Wojna Secesyjna"
- Ou, to kiepsko, mogę ci pomóc jeżeli chcesz.
- Pewnie,ale masz też swoje rzeczy do zrobienia.
- Daj spokój,ja zrobię to w pięć minut- Zaśmiała się i rzuciła torbę na podłogę - Pokaż mi to - Usiadła obok mnie na łóżku.
Przeglądałyśmy wszystkie stronki i podręcznik, nie byłam zbytnio zadowolona z tych długich i nudnych informacji.
- Zabieraj zeszyt i długopis. - Podniosła się.
- Co? Po co?
- Idziemy do biblioteki,znajdziesz tam wszystko i można powyciągać coś z każdej książki ciekawego.
- W porządku,dlaczego nie ?
Zabrałam torebkę i poszłyśmy do biblioteki,minęłyśmy Beatris która nie mogła się powstrzymać od kolejnego zbędnego komentarza,udało mi się nie zareagować, pierwszy raz.
Weszłyśmy do wielkiej biblioteki i od razu poszłyśmy szukać jakiś książek.
- Masz coś? - Zapytałam
- Nie,a ty ?
- Też nic.
Po chwili, podszedł do nas Profesor Styles,czy on zawsze musi być w tym samym pomieszczeniu?
- Czego szukacie?
- Książka o Wojnie Secesyjnej - Odpowiedziała Mery
- Na historię,zaraz wam ją znajdę.
Byłam zaskoczona,od kiedy on jest taki hmm miły? Od dłuższego czasu go takiego nie widziałam.
Spojrzałam się na Mery,widziała po mojej minie że jest coś nie tak.
- Wszystko ok?
- Tak,pewnie że tak - Zmusiłam się na lekki uśmiech.
Po chwili podszedł do nas Harry z książkami.
- Tutaj są trzy książki na ten temat.
- Dziękuje - Powiedziałam po chwili.
- Ty szukałaś tych książek ?
- Tak, Prof.Louis nam zadał wypracowanie.
- Powodzenia - Szybko odpowiedział i wyszedł.
Wzięłyśmy książki i wróciłyśmy do pokoju. Odłożyłyśmy wszystko i wyszłyśmy na balkon.
- Coś się stało w bibliotece ?
- Nie,mówiłam że wszystko jest ok
- Nie widać,gdy pojawia się Harry to robisz się taka...zamknięta,nie wiem jak to określić.
- Miałam z nim lekkie problemy,siedziałam z nim gdy umierał i...Pomogłam mu a on...
- Rozumiem,niezręcznie się teraz czujesz.
- Tak,tylko nie mów nic nikomu.
- Pewnie - Uśmiechnęła się.
- Dzisiaj w nocy mnie nie będzie jak i przez kilka dni.
- Znowu masz te swoje sprawy?! - Zapytała już z pretensją w głosie.
- Tak,dokładnie.
- Mam zajęcia,jakoś dam radę.
- Cieszę się - Chwyciłam ją za rękę.- Nie wiem jak ty,ale ja jestem cholernie głodna.
- Hmm...Też zgłodniałam,idziemy na stołówkę?
- Mam lepszy pomysł - Wstałam i się uśmiechnęłam.
- Jaki?- Spojrzała się na mnie zdziwiona.
- Polowanie,nie na zwierzę - Puściłam jej oczko.
Mery nie zgodziła się na to,ale ja poszłam.Teraz poczułam prawdziwe życie.Ciepła krew z gorącego ciała,to coś czego pragnęłam od dłuższego czasu.