niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział 31

~*~

- Weźmiesz te balony ? - Zapytał Liam, podając mi czerwone i czarne balony.
- Jasne, mmm... czarne i czerwone, krew i mrok? niesamowicie.
- Wampirzy bal.
- Już jutro - Powiedziałam wchodząc na na drabinę.
- Będzie świetna zabawa, jesteś gotowa?
- Raczej tak.

Przygotowania szły pełną parą, do sali wszedł Prof.Louis z Prof.Harrym.
- Alex, nie wiedziałem że jesteś w sekcji dekoracyjnej - Zaśmiał się Louis.
- Amm...nie jestem, ale jakoś chciałam pomóc - Zeszłam z drabiny i stanęłam tuż obok.
- Dodamy to do dodatkowych punktów - Dodał Liam.

Harry jak to Harry, milczał.
Wzięłam pudła i pokierowałam się do wyjścia.
Dlaczego wszystko jest takie...dziwne?!
Miałam się wrócić do sali, wpadłam na Prof. Harrego, jak ja tego nie znoszę.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało - Powiedział chłodno.
Spojrzałam w jego oczy które nabrały koloru szmaragdowego, nieświadomie wstrzymałam oddech.
- Potrzebujesz...jakiejś, nie wiem pomocy ? - Zapytał.
Słucham?! Czy wredny Harry Styles mój nauczyciel łowiectwa...zapytał mnie o pomoc?!
- Cóż, mam parę pudeł do przeniesienia jak tak bardzo chc..Pan chce to może je Pan przestawić. - Szybko go wyminęłam i weszłam do sali.
Czy on mnie sprawdza? Spojrzałam na niego ze zdziwieniem w oczach.
Louis i Liam wyszli. Pięknie, ja i Styles razem w jednej sali...w tej sytuacji to dobry pomysł?

- Gdzie będą stoły? - Zapytał szybko.
- Po lewo, przy drabinkach.
- Ten czerwony obrus zostawić czy spalić ? - Podał mi czerwony materiał.
- Lepiej go zostawmy.

Podszedł do pudeł i zaczął toczyć jakąś teorię, czy to nastawienie do balu go tak zmieniło ?!
- Co jest z tobą do cholery nie tak ? - Wypaliłam po czym chwyciłam się za usta.
- Słucham? - Uniósł jedną brew.
- Najpierw każesz mi się nie zbliżać...po czym sam proponujesz pomoc i siedzisz sam na sam w moim towarzystwie...czy to nie jest do cholery...nie wiem, dziwne?
- Panno Lahey, pomoc uszlachetnia a co do zbliżania to się tyczy ciebie a nie mnie bo jestem twoim profesorem.

Stałam cała zszokowana i gapiłam się na niego jakby powiedział coś w stylu "Masz fioletowe mysie uszy i koński ogon". Nie wyglądało to za dobrze.
- Ja swoje skończyłam, skoro Pan chce pomagać to przeniesie Pan to pudło na strych...kobiety nie powinny się przemęczać. - Podałam mu pudło i wyszłam.

NASTĘPNEGO DNIA BAL.

Wyjęłam z szafy swoją czarną błyszczącą sukienkę z jednym rękawem.
- Będzie świetna - Uśmiechnęła się Mery, zakładając swoją zieloną sukienkę do połowy uda.
- Tak myślisz?
- Pewnie, zrobię ci kłosa a makijaż zrobisz sobie sama, ale usta musisz mieć czerwone.
- Mmm, bo ja tak kocham ten kolor - Powiedziałam z ironią.
- Przestań, będziesz świetnie wyglądać.
- Jak uważasz, ale ja będę tam tylko przez...godzinę?
- Co ty mówisz ?
- Nie znoszą tego typu imprez, jeżeli możemy nazwać to imprezą - Powiedziałam zakładając sukienkę.
- Przestań, tutaj jest tak...inaczej.
- Daj spokój. Włosy będą rozpuszczone.
- Jak to ?
- Normalnie, nie mam na co się stroić.
- Rób jak uważasz.
Poszłam do łazienki, zrobiłam sobie szybki makijaż i udałam się na dół, gdzie czekali wszyscy uczniowie.
- Alex, myślałam że nie przyjdziesz - Przybiegła Nancy.
- Dlaczego miałabym nie przyjść ?
- No tak, gotowa ?
- Gotowa, ale zestresowana.
- Nie możesz pokazywać uczuć. Pamiętaj.
- Mhm - Mruknęłam.

Po chwili u mojego boku stała Mery. Weszliśmy na salę, jak to zwykle bywa przemówienie dyrektorki, podziękowania dla uczniów.
Nalałam sobie ponczu, Niall powiedział że dla pewnych uczniów będzie lepiej gdy krwi nie będzie.
Ludzie zaczęli tańczyć w parach, na co nie mogłam patrzeć iż jak mówiłam wcześniej...nie znoszę tego typu rzeczy.
- Sama ?
- Oh, Zayn, jak widać - Powiedziałam popijając poncz.
- Czemu nie tańczysz ?
- Nie lubię.
- Oh, ja jakoś też nie przepadam.

- ZAYN! Szukałem cię razem z Liamem.
- Rozmawiałem z naszą Alex.
- Alex, nie zauważyłem cię, dobrze się bawisz ?
- Jak mysz w łapie kota - Mruknęłam.
- Słyszałem - Powiedział Harry.
- Oh, no tak zapomniałam, wampirze zdolności. - Odstawiłam kubek, Zayn odszedł a ja miałam go wyminąć, gdy poczułam jego ciepłą dłoń na moim ramieniu.
- Poczekaj.
Zamilkłam.
- Chciałbym byś zatańczyła ze mną.
- Słucham?!
- No tak, walca, potrafisz ?
- Owszem.
- Naprawdę?
- Ale nie mam ochoty na tańce.
- Boisz się ?
- Kogo? Pana? Raczej nie, nie chcę tańczyć.
- Czyli się boisz zatańczyć wśród tych uczniów?
- Nie, moja mama tańczyła walca i mnie nauczyła.
- To pokaż - Powiedział głośniej a jak to oczywiście chciał uczniowie zwrócili na niego tą cholerną uwagę.
- Panno Alex, walc angielski to jest w tej szkole obowiązkowy, jak nie umiesz to po co tutaj jesteś? Jak umiesz to pokaż to - Wysunął rękę do przodu.
Zaczęły się szepty, westchnęłam i podeszłam do niego, chwyciłam jego dłoń po czym dostałam dreszczy.
- Dlaczego? - Syknęłam.
Odpowiedź, jego lekki uśmiech.
W sali rozległa się muzyka walca, poczułam na swoich plecach jego dłoń, ciężko było mi nie okazywać żadnych przy tym emocji. Wszyscy kierowali wzrok na nas Alex tańczy z nauczycielem.Świetnie. Parkiet nagle zrobił się dla nas większy, swobodnie się poruszaliśmy.
- Faktycznie, umiesz.
- Tylko to Pan chciał sprawdzić ?
- Nie, chciałem z tobą zatańczyć.
- Dlaczego ja Panie Styles ?
- Beatris by się przykleiła, a tobie ufam, że nic takiego nie zrobisz.
- Owszem, nie zrobię.
- I to w tobie lubię.
- Czyżby? Ja nie wiem co w Panu lubię...ostatnio...mam mało powodów.
- Nie bądź nie miła, mamy piękny wieczór. - Pochyliłam się, poczułam jego oddech na swojej szyi, wyprostowałam się i spojrzałam mu w oczy.
- To prawda, jest piękny i o dziwo spokojny.
- Bo to bal a bal to etykieta.
- Dlaczego Pan nie może taki być codziennie, każdy dzień to etykieta, Panie Styles.
Tymi słowami zakończyłam rozmowę i taniec, wyszłam z sali jak poparzona.
Wyszłam na zewnątrz, chłopaki wszystko naszykowali, Nancy i Zayn teraz wykonają swoją robotę.

Wszystko się cholernie dłużyło, ale udało się Zayn zachęcił go na wypicie whisky, nie wiem co działa na wampiry, że przypala im skórę i zasypiają.
Niall i Zayn wpakowali go do bagażnika i jak ustalone było wcześniej podzieliliśmy się na grupki.
Pojechaliśmy dwoma samochodami. Po godzinie byliśmy na miejscu, pobiegłam do domku i otworzyłam drzwi i udałam się do korytarzyka z następnymi drzwiami.
Tam chłopaki położyli Harrego który spał. Zamknęłam drzwi na klucz i wyszliśmy do pokoju.
Piekło dopiero się zacznie. Zeszło nam więcej niż się spodziewałam, na balu miałam być godzinę a byłam dwie godziny, akcja miała nam zejść przynajmniej godzinę a zeszła nam o wiele więcej, wszystko robimy z cholernie dużym opóźnieniem.

6 komentarzy:

  1. Aaa! To było MEGA! Cudo <3 kocham Kocham kocham <3^x mortajuliana

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam, było genialne :-)�@zuziatrawiska

    OdpowiedzUsuń
  3. Koncowka mnie rozwalila!
    Czekam teraz z niecierpliwością na następny rozdział
    <333@niall_quad

    OdpowiedzUsuń
  4. Obecna ! Rozdział jak zawsze cudeńko ♥;-)@bromalikx

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG :O
    Jaki mega cudowny rozdział, dawaj szybciej notki ja chcę to czytać :D
    Normalnie teraz myślę tylko o tym co będzie dalej i jaram się tym :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba jeden z najlepszych rozdziałów. Pisz pisz ;>---ANGELA

    OdpowiedzUsuń