piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 28

~*~

Siedziałem razem z resztą w pokoju nauczycielskim, każdy zajmował się papierkową robotą łącznie z Nancy. Do pokoju wbiegła Mery.
- Prof.Nancy!
Wszyscy oderwali się od swoich zajęć.
- Coś się stało ?
- Chodzi o Alex !
- Mów! - Wstała z miejsca i podeszła do niej.
- Ona...Nie panuje nad sobą...Nie wiem czy to zrobiła bo jej nie ma,ale...
- W jakim sensie? Gdzie ona jest?
- Chciała wyciągnąć mnie na polowanie,ale...Nie na zwierzęta.
Panowała cisza. Tłumiła wszystkie swoje emocje podczas polowania i zabija. Kiepskie rozwiązanie.

- Wyszła na polowanie - Stwierdził Zayn
- Nie wiem,ale jest dziwna od jakiegoś czasu.
- Mniej więcej od kiedy?
- Od miesiąca?Tak na pewno od jakiegoś miesiąca.
- W porządku,nie martw się my ją znajdziemy. - Podszedł do niej Niall.

Wszyscy wstali,ja postanowiłem zająć się swoimi sprawami.
- Harry,wstawaj! - Zarządził Zayn
- Ja nie idę! - Spojrzałem na niego.
- Ona uratowała ci życie teraz ty możesz jej pomóc,jak widzisz dziś jest ten dzień
- W bibliotece znalazłem jej książki na wypracowanie,to się nie liczy?
- Słuchaj! Dyrektorka może ci pozwoliła już prowadzić zajęcia,ale można to zmienić.Rada...Pamiętaj o tym. - Nachyliła się Nancy
- Niech wam będzie - Wstałem i wyszedłem.

~Alex~ 

Bary roją się od ludzi,wdychałam rześkie powietrze i weszłam do środka.
Usiadłam przy barze i patrzyłam się na barmana który był całkiem niczego sobie.
Zamówiłam sobie drinka i rozpoczęłam rozmowę z barmanem który nazywał się Aidan. Poszłam z nim do zaplecza,nie czekałam na żaden jego ruch,ale wyczułam panikę,wbiłam swoje kły w jego szyję,rozkoszowałam się każdą kroplą jego krwi,momentalnie moje plecy dotykały ściany,otworzyłam oczy przede mną stał Harry.
- Co ty tutaj robisz?! - Warknęłam.
- Chciałem zapytać cię o to samo.
Reszta zajęła się moją kolacją,co mi się nie podobało.
- Wracamy!!- Szarpnął mnie.
- Zostaw! - Wyrwałam mu się - Ty możesz,a ja nie ? - Uśmiechnęłam się.
- O czym ona mówi? - Podeszła do niego Nancy.
- O nic - Wysyczał i podszedł do mnie.
- Jak to o nic?! Ty...Wyłączyłeś uczucia i możesz się żywić ludźmi a ja nie? Trochę nie uczciwa gra,prawda?
- Alex,wracamy - Wzięła mnie pod ramię Nancy.

Wróciliśmy do szkoły,siedziałam w pokoju Nancy która mierzyła mnie wzrokiem.
- Muszę iść - Powiedziałam
- Nigdzie nie idziesz!!
- Mam się zmienić tutaj ?!
- Odprowadzę cię tam lub ktoś inny.

Nie wiedziałam co się ze mną dzieje,nagle zaczęło mi łupać w głowie.
- Harry! - Krzyknęła za drzwiami.
Momentalnie mój nauczyciel znalazł się w pokoju.
- Co?- Zapytał.
- Zostań z nią, tylko ty mi pozostałeś bo reszta poszła.
- Yhm, jeżeli muszę.
- Nie musisz,ale możesz sprawić mi tą pieprzoną przyjemność,a teraz wybacz i zamknij wszystko co jest możliwe w tym pokoju.

Zostaliśmy sami,usiadł naprzeciwko mnie i bacznie mi się przyglądał.
- Ładnie ci dzisiaj odbiło - Zakpił.
- Bez takich,ok?
- Stwierdzam fakty,tak nie uspokoisz swoich emocji czy jakkolwiek to nazwiesz.
- Owszem,to mi pomaga.
- Spójrz na siebie - Nachylił się nade mną,czułam jego oddech na swojej twarzy.
- To twoja wina! Gdyby nie ty nic by się nie stało - Wstałam i przywarłam go do ściany,trzymając go za kołnierz.
- Dlaczego moja?! - Odepchnął mnie z taką siłą że zakręciło mi się w głowie.
- To ty mnie przemieniłeś,to ty cały czas kłamałeś i to ty poszedłeś do Alzeny by mnie odnalazła gdzie byłam z wilkami,na cholerę to było? po co kazałeś mi wracać?!
Milczał, jego oczy błyszczały ale mimo wszystko nie okazywały żadnych emocji.
- Odpowiedz mi,dlaczego ?- Krzyknęłam z łzami w oczach.
- Sam nie wiem,żałuje - Usiadł.
- Żałujesz...A ja żałuje że poszłam Alzeny żeby dała ci drugie życie,myślałam że przy tym się zmienisz i tyle czasu straconego - Usiadłam i schowałam twarz w dłoniach.
Panowała cisza,Harry stał przy oknie odwrócony do mnie plecami.
Nie chciałam nic robić,nie mogę w to uwierzyć w to co on powiedział,spodziewałam się wszystkiego ale nie tego.Do pokoju wszedł Zayn,spojrzał się na mnie a potem na Harrego.
- Wychodzę - Warknął i trzasnął drzwiami.
Zayn był zdezorientowany,usiadł na fotelu i patrzył się na mnie.
- Powiesz mi co się stało czy mam milczeć?
- Stwierdził że to moja wina że pękłam,a to wszystko jego wina
- I rozumiem że mu to powiedziałaś.
- Powiedziałam,stwierdził że żałuje że zabrał mnie z mojej poprzedniej że tak powiem placówki tylko że ja powiedziałam coś czego nie chciałam powiedzieć - Rozpłakałam się jeszcze bardziej.
- Co mu powiedziałaś ? - Przykucnął tuż przede mną.
- Że żałuje że poszłam z nim do Alzeny by mu pomogła.
- Cholera!Mocno.
- Nie dołuj bardziej,chcę iść do pokoju.
- Chodź - Wziął mnie za rękę i pociągnął.

Weszliśmy do pokoju ale nie mojego,spojrzałam się na niego.
- Mery jest w pokoju,męczyłaby cię ale za to tutaj możesz się położyć.
- Dziękuje - Usiadłam na łóżku i spojrzałam się na niego.
Zayn zdjął koszulkę i otworzył okna.Wstałam i stanęłam obok niego.
- Nie spodziewałam się że spotka nas coś takiego - Spojrzałam mu w oczy.
- Nie przejmuj się - Przytulił mnie,jego zapach wody kolońskiej jakby mnie uspokoił.
Nie powinnam dopuścić do takiej sytuacji,ale to była chwila słabości.
Pocałowałam go,on tylko odwzajemnił pocałunek,czułam jego emocje jak i jego gorące ciało. Jeden, dwa, trzy pocałunki na mojej szyi. Po chwili usłyszeliśmy czyjeś kroki,gdyby nie to,to nie wiadomo co by było dalej,szybko się odsunęliśmy od siebie i spojrzeliśmy na drzwi.
- Przepraszam - Powiedziałam szybko związując włosy w kitkę.
- To ja przepraszam,nie powinno do tego dojść.
- Nikt nie może się o tym dowiedzieć - Powiedziałam trzęsącym się głosem.
- Zabiliby nas - Powiedział zakładając koszulkę.

Do pokoju wszedł Niall z Harrym,nie spodziewali się mnie tutaj,wynikało to z ich min.
- Yhm,Zayn możemy cię prosić - Powiedział Niall po krępującej ciszy.
- Zajmowałem się nią póki...
- Widać że się nią zajmowałeś - Zaśmiał się Harry.
- Nie bądź bezczelny! - Warknął Zayn.
- W porządku,nic nie mówię.
- Nancy po nią przyjdzie póki jej nie ma muszę z nią siedzieć.
- Spokojnie mogę iść do pokoju,Mery jest, więc pewnie nie spuści mnie z oka.
- W porządku - Odpowiedział.

Czułam jak pojawiają się rumieńce na moich policzkach,trochę zaczęłam żałować że dałam porwać się emocjom.Weszłam do pokoju,Mery spiorunowała mnie spojrzeniem,dała mi wykład odnośnie mojego zachowania.
W pewnym sensie nie dziwię jej się że jest wściekła,gorzej być nie mogło,ale jednak bo czekała mnie rozmowa z Ashtonem jutro o świcie.Po dwóch godzinach Nancy weszła do pokoju i odprowadziła mnie jeszcze przed zachodem słońca do ojca.
- Przepraszam - Powiedziałam po chwili.
- Nie rób tego więcej,a teraz idź - Widać było że była mocno rozczarowana.
Poszłam do ojca który zaprowadził mnie do "piwnicy" nadal nie znam nazwy tego pomieszczenia więc nazywam to piwnicą.
Przykuli moje ręce w ciężkie kajdany na luźnych łańcuchach których nie znosiłam. Czekała mnie długa nie znośna noc.Odwiedził mnie Ashton,milczał.
- Ash...
- Wyjaśnij mi...Dlaczego tam poszłaś?! - Warknął.
- Muszę nadrobić semestr - Odpowiedziałam mu nie patrząc się na niego bo to właśnie jego spojrzenia chciałam uniknąć.
- Przestań mnie kłamać!!! Cały czas mnie okłamujesz,nic dla ciebie nie znaczę i ja to wiem!!! Ale chociaż mnie nie kłam!
- Jesteś dla mnie ważny ale...To nie jest to,przykro mi.
- Nadal czujesz coś do Harrego,tak ?
- Nie mów nic o nim - Krzyknęłam,miałam dosyć łez,ale nie poddam się jak Harry.
- Boisz się prawdy?! - Podszedł do mnie.
- Wyjdź stąd.
- Nie.
- WYJDŹ!!- Krzyknęłam,boję się że gdyby nie łańcuchy,zrobiłabym mu coś.Wiem jedno,nie umiem nad sobą zapanować.

Było już ciemno,spojrzałam się na okienko,zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębszych wdechów. "Przygotuj się,Alex!"
Usiadłam na wilgotnej podłodze. Zaczęło się.
Wszystko działo się powoli,każda kość dawała mi się we znaki,łamały się jak kruche gałązki. Płakałam,skupiałam się na czym innym byle nie na bólu,Harry to była jedyna moja myśl,boleć i tak już bardziej nie mogło.
- Dasz radę - Usłyszałam czyiś głos,spojrzałam się w okno ale było pusto.
Ból był o wiele gorszy niż w poprzednich przemianach.
"Zapomnij o bólu,myśl o tym co lubisz lub o tych których kochasz." Przypomniały mi się jedna z rozmów z Harrym gdy był jeszcze sobą,wtedy jeszcze nic nas nie łączyło.
Wbiłam paznokcie w ziemię.Ciężko mi się oddychało,zaczęłam się dusić. Krzyki złączone z płaczem to ból dla każdego ojca który czuwa nad tobą za drzwiami.

Rano.

Obudziły mnie promienie słońca które powoli ogrzewały moje ciało,zobaczyłam że zostałam okryta kocem,z boku miałam naszykowane ubrania. Szybko nałożyłam je na siebie.
Wyszłam z tego potwornego pomieszczenia,poszłam do jadalni,nałożyłam sobie małą porcję sałatki i do tego poranna kawa,ale nie tego chciałam,zmusiłam się by to zjeść. Spojrzałam na Ashtona, nie odzywał się do mnie,wiedziałam że nic z tego nie będzie już wcześniej,a jednak zaryzykowałam i straciłam przyjaciela. Chciałam być sama więc postanowiłam wyjść z tym cholernym śniadaniem na zewnątrz,wszystko się rozwaliło.
- Jak się czujesz? - Podszedł ojciec.
- Dobrze,a ty ?- Powiedziałam nie patrząc na niego.
- Też.
- Chciałabym zobaczyć się z Lexie,tęsknię za nią,czuję że powoli wszystkich tracę.
- Czemu mówisz że jest w takim razie dobrze?
- Ok, czuję się do bani...Straciłam Harrego,wczoraj Ashtona i boję się że jeszcze stracę siostrę.
- Nie stracisz jej,dokończ to i idź do auta.
- I tak nie chcę tego jeść - Odstawiłam to i poszłam do auta.

Pojechaliśmy w daleką drogę,każdy milczał a ja nareszcie mogłam się oderwać od wszystkiego.
-Gdzie jedziemy?
- Do Londynu.
- Po co?
- Do Lexie a po co,chciałaś się z nią zobaczyć,prawda ?
- No tak,tato kochany jesteś - Łzy spłynęły mi po policzkach,jedynie jak na razie tutaj spotkała mnie jakaś przyjemna rzecz.

Po dwóch godzinach dojechaliśmy na miejsce,weszłam do wielkiego budynku,patrzyłam na pielęgniarki które przewożą pacjentów i na lekarzy którzy patrzą w jakieś kartki,ojciec poprowadził mnie na samą górę a budynek miał cztery piętra.
Sala numer "421",powoli otworzyłam drzwi,tam leżała moja mała siostrzyczka. Usiadłam obok niej, chwyciłam ją za rękę i patrzyłam na nią,ojciec wyszedł z sali.
- Cześć,Lexie - Powiedziałam łamiącym się głosem.- Tęskniłam za tobą,wow jak ci włosy odrosły.
Mówiłam do niej,miałam nadzieję że mnie słyszy,opowiedziałam jej różne historie.
Gdy nadszedł czas pożegnania,pocałowałam ją w czoło i wyszłam. Powrót był dość dziwnie cichy. Nikt nic nie mówił przez całą drogę.Wysiadłam z samochodu,Ashton siedział przy wejściu do "domu".
Podeszłam do niego,atmosfera była dość napięta.
- Hej - Usiadłam obok niego.
- Cześć - Odpowiedział.
- Możemy porozmawiać?
- O czym?- Spiorunował mnie spojrzeniem.
- O nas,przepraszam,nie chciałam cię zranić - Chwyciłam go za ramię,poczułam jak napinają mu się wszystkie mięśnie.
- To po co...
- Bo chciałam zaryzykować! ale...Nie potrafiłam i nadal nie potrafię zapomnieć o Harrym.Wybacz mi.
- Spodziewałem się tego jak już cię nie było w pokoju od kilku dni,rozumiem że tylko przyjaciele ale to tak...
- Boli? Uwierz mi...Wiem coś o tym.
- Wiesz co to znaczy jak...
- Gdy kogoś kochasz a ona ciebie odtrąca ? Uwierz mi wiem,aż za dobrze i non stop daje mi to w kość.
- Czemu nie jesteś teraz z Harrym.
- Nie jestem od kilku tygodni.Wyłączył uczucia,traktuje mnie jak...Nie istotne,ale...Nawet nie wiem kiedy to zleciało,dwa dni temu mimo że mnie podle traktował,był umierający bo go ugryzłam...Pomogłam mu,odchodziłam od zmysłów i poszłam do Alzeny, wiesz,
do Pani z różdżką i inne pierdoły,uratowała go,przeżył a ja czuwałam przy nim od czasu gryzienia do czasu pobudki czyli prawie tydzień,ale nic się nie zmieniło w jego zachowaniu.Nic. A ja go wciąż kocham,Ashton.
- Bydlak.
- Wiem,próbujemy coś zrobić nawet zastosowałam do rady Nancy żeby wspominać gdy umierał to ja siedziałam przy nim i wspominałam,wtedy coś we mnie pękło i byłam pewna że umrze nikt nie miał pomysłów aż nagle coś wymyśliłam,a on jest jaki jest a nie chcę się stosować do brutalnych metod jak na ogół inne wampiry stosują,a jednak myślę że będzie taka potrzeba.
- Czasami ból sprawia że człowiek się łamie.
- Może.Ja ostatnio nie wytrzymałam i zaatakowałam człowieka i sprawiało mi to przyjemność.
- Czasami trzeba się wyżyć,to czasem pomaga.
- Wiem,jeszcze raz cię przepraszam - Oparłam się o jego ramię.
- W porządku,rozumiem.
Siedzieliśmy tak przez dłuższy czas,nie poruszaliśmy już tematu Harrego i innych wampirów,poszliśmy do pokoju,wyjęłam książki i pomógł mi nadrobić semestr.


7 komentarzy:

  1. Z Zaynem... teraz z Zaynem. Kurcze Alex co się z tobą dzieje? Najpierw Harry, później Ashton, a teraz Zayn. Nie wierzę! Świetny rozdział. Czekam na dalszą część! :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział jak każdy z resztą Cudowny! !

    OdpowiedzUsuń
  3. Woow ale sie dzieje *.* no no teraz Zayn hihi ciekawe co dalej:D szkoda mi Ashtona ze tak go potraktowala ale dobrze ze porozmawiali i jest oki,z niecierpliwoscia czekam na kolejny :** @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże kocham te opowiadanie!! Masz talent ❤ świetnie piszesz!! Czekam na next!!! Kocham❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. ❤ CUDO❤ CUDO❤ CUDO❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu kocham cie!! masz talent!!! to strasznie wciąga!!!! już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!!!!! Życzę weny!!!!!! <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  7. ZAJEBISTE!!!!! Kiedy next? <3 Teraz z Zaynem szalona!!!!!!!! Harry taki bez uczuć! MASAKRA! już sięboje co będzie dalej ^^ Masz duuuuuuuuuży talent!!!!! Pozdrawiam i życzę weny <3<3 <3

    OdpowiedzUsuń